Wywiad z pięknem w tle – rozmowa z chirurgiem plastykiem, lek. Krzysztofem Czopkiewiczem.

Posted on
lek.Krzysztof Czopkiewicz w klinice Artplastica

„Zawód z pięknem w tle” to cykl wywiadów lekarzami, specjalistami chirurgii plastycznej i estetycznej , przedstawiający ich nie tylko przez pryzmat operacji i możliwości współczesnej medycyny, ale także jako ludzi, ich pasje i codzienność.

Lek. Krzysztof Czopkiewicz ukończył studia na wydziale lekarskim Akademii Medycznej we Wrocławiu w 1986 roku.
Uzyskał specjalizację I – szego stopnia z chirurgii dziecięcej w 1991 roku w Opolu.
W latach 1992 – 1999 swoje życia zawodowe związał ze Szpitalem Chirurgii Plastycznej w Polanicy Zdroju. Uzyskał tam specjalizację II stopnia z chirurgii plastycznej pod kierownictwem p. prof. Kazimierza Kobusa.
Od 1999 roku pracuje w Opolu – w latach 2002 – 2003 w Wojewódzkim Centrum Medycznym jako jedyny chirurg plastyk w strukturach społecznej służby zdrowia województwa opolskiego, będąc mianowanym w 2002 roku konsultantem wojewódzkim ds. chirurgii plastycznej.
Prowadzi prywatną praktykę obejmującą pełen zakres chirurgii estetycznej. Przez dłuższy czas współpracował z renomowaną brytyjską siecią klinik chirurgii plastycznej Transform. Stale doskonali swój poziom wiedzy i umiejętności biorąc udział w wielu zjazdach i sympozjach w kraju i za granicą m.in. w Nicei, Wiedniu, Bejrucie, Bonn, Madrycie.
Obecnie współpracuje z Kliniką Chirurgii Plastycznej Artplastica w Szczecinie.
Krzysztof Czopkiewicz jest członkiem Polskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej, w którym wchodzi w skład Sądu Koleżeńskiego.

Małgorzata Maksjan: Co zaważyło na tym, że wybrał Pan specjalizację chirurga plastyka?

Lek. Krzysztof Czopkiewicz: Przede wszystkim byłem mocno ukierunkowany przez rodziców na to, żeby zostać lekarzem. Moja Mama była stomatologiem więc w środowisku lekarskim przebywałem od zawsze. W latach sześćdziesiątych (ja urodziłem się w 1961 roku) i w latach siedemdziesiątych, kiedy dorastałem, nie było w świecie medycznym takich ścisłych podziałów, jak teraz, więc środowisko lekarskie trzymało się razem: nie było istotne, że ktoś jest stomatologiem, ktoś ginekologiem, czy internistą. Tym bardziej, że w tamtych czasach istniały niemal same uspołecznione jednostki służby zdrowia i wszyscy kontaktowali się ze sobą, więc kontynuowanie rodzinnych tradycji zawodowych było po prostu uwarunkowane dorastaniem w tym środowisku. Dziś jest już troszkę inaczej. Specjalizacje i rozwarstwienie i merytoryczne, i materialne, powodują, że środowisko w całości nie jest już zintegrowane. Dużo bardziej zintegrowane są ścisłe, naukowe gremia, które są nieco wyizolowane od innych. Wtedy wiedziałem więc, że będę lekarzem. Studia, to też nie był jeszcze moment wyboru specjalizacji, bo podobnie jak staż, dają tylko ogólne przygotowanie do zawodu. Po studiach wiemy, w jakiej książce szukać odpowiedzi na pytania, ale jeszcze nie do końca znamy specyfikę zawodu. Na mnie już podczas praktyk duże wrażenie zrobiły specjalności zabiegowe, przede wszystkim chirurgia. Trafiłem do Szpitala Wojewódzkiego w Opolu, gdzie pracowali tacy chirurdzy, jak doktor Sikorski i doktor Gliński, którzy byli „przyjaciółmi młodych lekarzy”, którzy swoją postawą dawali nam wzorce do przyszłej pracy, ale pozostawiali nam pełną swobodę wyboru specjalizacji, do niczego nie namawiając. Chirurgia zrobiła więc na mnie duże wrażenie, ale przede wszystkim chciałem być… laryngologiem. Ostatecznie jednak trafiłem na oddział chirurgii dziecięcej i zrobiłem specjalizację pierwszego stopnia z tego właśnie. Poznałem tam, zresztą, ludzi, którzy bardzo wiele mnie nauczyli. Potem jednak ta dziedzina przestała mnie emocjonować, a uważam, że nie można robić czegoś z niechęcią, bo prędzej, czy później, będzie się to robiło źle. Tak trafiłem do Polanicy – jedynego miejsca w moim regionie, w którym mogłem zdobyć specjalizację z chirurgii plastycznej, którą się zainteresowałem. Łatwo nie było; wszystkie miejsca były okupowane, bo ta specjalizacja, oprócz tego, że ciekawa, niesie za sobą też aspekt komercyjny, nie do zlekceważenia w czasach, kiedy lekarze zarabiali po prostu mało. Ale udało się i nie żałuję ani chwili z siedmiu lat szkolenia.

Małgorzata Maksjan: A jakim był Pan studentem? Spokojnym i zrównoważonym, czy mimo wszystko zdarzały się też jakieś studenckie wybryki?

Lek. Krzysztof Czopkiewicz: (śmiech) Studiowanie medycyny nie pozwala w Polsce studentom na zbyt wielkie emocje. Raczej na determinację do szybkiego zdawania egzaminów, zaliczania… Na medycynie studiuje się inaczej, niż na Uniwersytecie, czy Politechnice. Może na piątym, czy szóstym roku można pozwolić sobie na więcej luzu i czasem spotkanie z kolegami, przyjaciółmi…

Małgorzata Maksjan: A jak wspomina Pan pierwsze spotkanie z pacjentem? Co myśli młody lekarz podczas takiego spotkania?

Lek. Krzysztof Czopkiewicz: Przede wszystkim ma trochę mętliku w głowie, bo nie bardzo wie, jaką ma podjąć decyzję w sprawach bardziej skomplikowanych. W sytuacjach prostych dostaje od starszych kolegów swoistych „dziesięć przykazań”, w których bardzo szybko umie się poruszać, ale skomplikowane sprawy rozwiązuje się właśnie w towarzystwie i przy pomocy starszych kolegów, którzy pomagają, aby nie dopuścić do jakiegokolwiek błędu.

Małgorzata Maksjan: Jest Pan chirurgiem plastykiem. Czym jest dla Pana „piękno”? Czy ma Pan swój ideał piękna? Może ideał kobiety, bo chirurg plastyk pracuje przede wszystkim z kobietami?

Lek. Krzysztof Czopkiewicz: Ideałów nie ma. Nie ma ani mojego ideału kobiety, ani ideału, który w ogóle funkcjonowałby w życiu. Jeden z nestorów chirurgii plastycznej powiedział, że chirurgia plastyczna, to ciągła walka między pięknem, a ukrwieniem. Coś, co jest ulotne i poetyckie musi być sprowadzone do chodzenia po ziemi, bo w chirurgii nie poruszamy się w warunkach rzeźby, materiału, który, o ile się nie uda, można zniszczyć, ale w tkankach ludzkich. I zawsze musimy o tym aspekcie ludzkim pamiętać. Ryzyko błędu, o ile zapomnimy o aspekcie medycznym, jest bardzo duże i duże są też konsekwencje ewentualnego błędu: można doprowadzić do martwicy, do zniszczenia tkanek, do wygenerowania większych problemów, niż te zastane przed operacją. W sensie piękna posługujemy się przede wszystkim proporcjami, i to tymi klasycznymi, wyznaczonymi przez np. Leonarda da Vinci, czy Michała Anioła, ludzi, którzy byli związani z klasyczną rzeźbą. A posiłkujemy się współczesnymi badaniami tomograficznymi i komputerowymi. Musimy też pamiętać o anatomicznych ograniczeniach pacjentów. Tak prawdę mówiąc, każdy pacjent jest piękny. Nie można powiedzieć, żeby ktoś był brzydki. Jest tylko kwestia pewnych modyfikacji, które można w wyglądzie zrobić i coś w nim zmienić.

Małgorzata Maksjan: A zdarza się Panu tak w życiu codziennym, idąc ulicą, będąc gdzieś w centrum
handlowym, patrzeć na kobietę i myśleć: „ładna, ale można by jej było zrobić nosek, usta”…

Lek. Krzysztof Czopkiewicz: Pewnie, że się zdarza! To są normalne myśli. I one towarzyszą nam cały czas, choć zwłaszcza podczas konsultacji (śmiech). Zawsze na początku myślimy, czego ten pacjent potrzebuje, co takiego go nurtuje, dlaczego przyszedł ze swoim problemem do chirurga. Jeżeli to są rzeczy widoczne, to można ocenić np. kształt oczu, nosa, uszu, proporcje twarzy i już mieć w głowie jakąś koncepcję zabiegu.

Małgorzata Maksjan: Zdarzyła się kiedyś Panu taka gafa, że z góry założył Pan, z czym pacjent przyszedł, a okazało się co innego?

Lek. Krzysztof Czopkiewicz: Mnie, na szczęście, nie. Ale ten typ gafy jest bardzo popularny w naszym środowisku, więc już na pierwszych etapach szkolenia ostrzegamy się w tej kwestii. Z zasady nie odpowiadamy także na pytanie „Co by Pan doktor u mnie zmienił”. To nie ma być tak, że lekarz podejmuje decyzję za pacjenta. To pacjent musi wiedzieć, czego oczekuje.

Małgorzata Maksjan: A kiedy Pan patrzy w lustro, czy zmieniłby Pan coś w sobie?

Lek. Krzysztof Czopkiewicz: Myślę, że na jakimś etapie mojego życia mogę to rozważyć. Nie jestem wolny od takich myśli. Upływ czasu jest nieubłagalny. Na szczęście, na razie zdrowie dopisuje i nie myślę o tym w kategoriach „należy zrobić coś już”. W przyszłości zapewne rozważę operację górnych powiek u któregoś z moich przyjaciół – chirurgów.

Małgorzata Maksjan: Szczecin, to dla Pana…?

Lek. Krzysztof Czopkiewicz: Miejsce, które już dość dobrze znam i do którego wróciłem po dłuższej nieobecności, bo już kiedyś miałem okazję tu pracować. Od kilku miesięcy operuję w Klinice Chirurgii Plastycznej „Artplastica”.

Małgorzata Maksjan: Dłuższą przerwę we współpracy z polskimi klinikami spowodowała, jak się domyślam, praca za granicą?

Lek. Krzysztof Czopkiewicz: Trochę tak, choć przez cały czas pracowałem i pracuję także w moim rodzinnym mieście. W Opolu byłem między innymi wojewódzkim konsultantem do spraw chirurgii plastycznej, cały czas jestem oczywiście członkiem Polskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej Rekonstrukcyjnej i Estetycznej. W Wielkiej Brytanii pracowałem w największej i najbardziej znanej sieci klinik chirurgii plastycznej, Transform. Z jednej strony Transform był dla mnie czasem intensywnej „nauki” pracy za granicą Polski, w nieco innych, można powiedzieć, że bardziej rozwiniętych procedurach medycznych; z drugiej strony cieszę się, że mogłem wspomóc brytyjski szpital swoim doświadczeniem. Teraz wróciłem do Polski i, jak widać, jestem też z powrotem w Szczecinie.

Małgorzata Maksjan: I operuję dużo…

Lek. Krzysztof Czopkiewicz: Sporo. Wcześniej wspomniałem w wywiadzie o swoim wieku. Mogę rozwinąć ten wątek tak: dla lekarza, chirurga plastyka, wiek, w którym teraz jestem, to bez wątpienia najlepszy moment do pracy. Nie jestem już młodym stażystą ani lekarzem z niewielkim doświadczeniem, nie jestem też w wieku, w którym raczej należałoby pisać książki i szkolić młodszych kolegów, a nie stawać za stołem operacyjnym. Moje doświadczenia z pracy w Polsce i za granicą pozwalają mi czuć się pewnie w kwestii przeprowadzanych przeze mnie konsultacji, zabiegów i operacji. Mogę też zdradzić, że wiele wskazuje na to, że będę w Artplastice spędzać jeszcze więcej czasu. Zapraszam Pacjentki i Pacjentów.

2 Comments

  1. Deane Marohl says:

    I am regular reader, how are you everybody? This piece of writing posted at this website is actually fastidious.

  2. Anna Aniela G. says:

    W marcu Dr Czopkiewicz wykonał u mnie zabieg powiększenia piersi oraz labioplastyki, jednoczasowo. Piersi to absolutny „majstersztyk” i wreszcie mogłam w okresie letnim korzystać z roweru ! Jestem kobietą ! Jestem bardzo szczęśliwą kobietą ! Dziękuję z całego serca Doktorze za trud, wysiłek i nowe życie :)))))

Leave a comment

Your email address will not be published.