Z zamiarem poddania się zabiegowi korekcji brody noszę się od dawna. Uważam (i wiem, że słusznie), że moje broda jest zdecydowanie zbyt cofnięta, więc… i tu pojawia się dylemat: czy implant spełni moje oczekiwania, czy uzyskam efekt przerysowany lub sztuczny? Ważne: JA. Bo efekty implantów bródki widywałam nie raz i były zazwyczaj rewelacyjne.
Rozważam jednak wszystkie „za” i „przeciw”, bo wbrew pozorom wcale nie lubię na sobie eksperymentować (a zwłaszcza na twarzy, bo w razie niepowodzenia nie zasłonię tego niczym). Wiem, że nie będzie źle w ujęciu anatomicznym, ale chciałabym też podobać się sama sobie 😉
Dość powiedzieć, że przed operacją chcę zobaczyć efekt, a to niełatwe. W wielu klinikach dostępne są zaawansowane systemy graficzne umożliwiające „wirtualną przymiarkę”. Ja mam co do nich wątpliwości: zbyt wiele jest w tym niewiadomych, a maszyna nie jest w stanie wziąć pod uwagę skomplikowanej anatomii i struktur wewnętrznych organizmu których gołym okiem nie widać. Niektórzy twierdzą, że to po prostu taki bardziej zaawansowany photoshop, a czasem grafik okazuje się od niego lepszy… Czyli zobaczenie efektu przed operacją odpada???
Na szczęście nie!!!
Tę operację można „na własnej skórze” sprawdzić za pomocą modelowania kwasem hialuronowym, który – ale o tym już wiecie – we wszelkich zabiegach modelujących i wolumetrycznych sprawdza się doskonale, a jest zdecydowanie mniej inwazyjny niż augmentacja.
Mój zabieg (wykonany przez dr n. med. Magdalenę Dembińską w szczecińskiej klinice Beauty Group, w ramach szkoleń firmy Allergan) polegał na wysunięciu bródki, czyli tej części, która – jak pisałam – moim zdaniem była zbyt cofnięta w stosunku do górnej wargi.
Do zabiegu można użyć znieczulenia w postaci kremu znieczulającego. Na szczęście nie jest to konieczne, bo – przynajmniej ja – nie miałam problemu z bólem, czy jakimikolwiek negatywnymi odczuciami. Zabieg był szybki i prawie zupełnie bezbolesny. Co najważniejsze: swój nowy wygląd mogłam zobaczyć natychmiast.
Jeżeli chodzi o preparat, to postawiłam na Juvederm Voluma firmy Allergan – gęsty, dość plastyczny, usieciowany kwas hialuronowy. Jego trwałość określa się na: do około roku, jednak jak już wielokrotnie pisałam, trwałość efektów po zabiegu kwasem hialuronowym jest dość indywidualną sprawą, o czym zawsze warto pamiętać.
Nie przesadziłam z oczekiwaniami (jak już pisałam, zresztą, wcześniej, zależało mi na korekcie, a nie na przerysowanym wypełnieniu), a efekt dla mnie jest jak najbardziej do przyjęcia – dokładnie takiego wyglądu oczekiwałam i oczekiwać będę od implantu (teraz już wiem, że się uda) 😉
0 Comments