Regularnie docierają do mnie informacje o nowych możliwościach zabiegowych w medycynie estetycznej. Na fali nowości każdy z nich promowany jest jako „ten jedyny, najskuteczniejszy”. I wiele osób ślepo powtarzając te hasła napędza rynek i poszerza grono… rozczarowanych pacjentów.
Prowadzenie bloga i lata doświadczeń nauczyły mnie dystansu do wszelkich nowości. Nie dlatego, że wszystkie są złe (wręcz przeciwnie, wiele nowych urządzeń zrewolucjonizowało rynek!), ale dlatego, że nie zawsze warto rzucać się na to, co nowe, „bo jest nowe”. Lepiej najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie: czy ten zabieg jest dla mnie? Jakie będą z niego korzyści dla mojej skóry? Jakie zagrożenia niesie ze sobą ta „nowa” technologia?
Co mnie zraża w „nowościach”?
Przede wszystkim to, że zawsze na początku są „lekiem na wszystko”. Z czasem ich uniwersalne zastosowanie oczywiście drastycznie kurczy się dosłownie do kilku zabiegów, po których – i owszem – są efekty, ale u wielu wcześniej stosowano urządzenie zupełnie bez sensu. Cena eksperymentu? Pewnie tak, ale mnie uczono, że za eksperyment powinien płacić eksperymentujący, a na pewno nie powinien ten, na którym się eksperymentuje.
Nie odkryję Ameryki mówiąc, że gabinet inwestujący niemałe środki w nowy sprzęt chce maksymalnie go wykorzystać, żeby jak najszybciej się zwrócił. Stąd też często wszechstronne jego zastosowania. Zdarza się wówczas, że wykonywane są zabiegi, które z góry wiadomo, że nie przyniosą efektu, ale zanim klientka się o tym dowie, wykona ich całą serię 😉 Szczęściem w nieszczęściu jest to, że większość tych „cudownych terapii” nie zaszkodzi, ale też nie pomoże.
Szlag mnie więc trafia (przepraszam delikatnych), gdy widzę młodziutką i bardzo szczupłą dziewczynę „wykorzystywaną” do reklamowania czyjegoś gabinetu (sprzętu) na której przeprowadza się zabiegi np. likwidujące tkankę tłuszczową (jaką?!) lub wygładzające zmarszczki (na litość boską, gdzie?!). Pod pretekstem darmowych zabiegów (w zamian za promocję swoją osobą) wykorzystuje się naiwność młodych, dbających o swoje ciało dziewczyn, które nie wiadomo skąd mają przeświadczenie o posiadaniu nadmiaru tkanki tłuszczowej tu i ówdzie. Dziewczynie w najlepszym przypadku nie zrobi się nic (w najgorszym zniszczy wypielęgnowaną, młodą skórę), a reklama się kręci. Tylko, że nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy w skuteczność zabiegu tak pokazanego (chyba, że podda się emocjom, a nie rozsądkowi). Niedawno dotarłam do profilu społecznościowego dwudziestoparoletniej dziewczyny, której ktoś w ramach reklamy swojego gabinetu wykonał lifting nićmi PDO!! Pełno na Instagramie i na Facebooku młodych, bardzo szczupłych dziewcząt reklamujących… liposukcję w różnej postaci. Zgodzicie się ze mną, że źle to świadczy o gabinetach?
Błagam, pokazujcie efekty swojej pracy i nowych urządzeń tam, gdzie rzeczywiście można je zobaczyć!!! Odchudzanie bioder dziewczęcia z niedowagą, to pomysł co najmniej niedorzeczny. Jeśli nie jesteście w stanie pokazać efektu na kobiecie z lekką nadwagą, może lepiej nie inwestujcie w nieefektywny sprzęt?… A przykłady można mnożyć.
„Nowe” nie znaczy „złe”, ale pod warunkiem, że każda ze stron mądrze z nowości korzysta. Nie biegnijmy jak lemingi, bo „ skoro pojawiło się nowe urządzenie o działaniu liftingującym, to musi być super i koniecznie muszę umówić się na zabieg!” Bzdura! Ochłoń, poczekaj, przyjrzyj się i dobrze zastanów 😉
Zawsze warto też zasięgnąć porady lekarza specjalisty, który fachowo oceni potrzeby naszej skóry. Warto działać według planu, systematycznie. Każda terapia powinna być dostosowana do indywidualnych potrzeb, bo jedni potrzebują delikatnego napinania skóry, a u innych nie ma zmiłuj – pomoże tylko chirurgiczny lifting…
Czasami warto też uruchomić zdrowy rozsądek i zastanowić się, czy w ogóle taki cud, jak mówią w reklamie danego urządzenia/produktu, jest w ogóle możliwy. Warto zamiast wierzyć w cuda najpierw sprawdzić, czy w tym gabinecie z pięknej reklamy w ogóle przyjmuje lekarz. Jeśli tak, to czy opinie jego pacjentów pozwalają uwierzyć w jego reklamę. Ja powiem dziś tylko, że gdyby wszystko, co mówią w reklamach, było prawdą, to po ulicach chodzili by sami piękni, szczupli i szczęśliwi ludzie.
0 Comments