Pewnie Was zdziwię, ale doszłam do wniosku, że nie jest dobrze, gdy mamy zbyt dużo czasu na pielęgnację urody. Dlaczego? Ponieważ mamy zdolność do przesadzania, a nadmierna pielęgnacja skóry może być równie szkodliwa jak jej całkowity brak. Ulegamy modzie i niekoniecznie właściwym autorytetom w mediach społecznościowych, i uzbrojeni w solidną, internetową dawkę wiedzy, zaczynamy tzw. „wieloetapową pielęgnację skóry”. A to może być dużym błędem.
Po zabiegach medycyny estetycznej jednym z ważniejszych zaleceń jest odpowiednia (powiem nawet: odpowiedzialna) pielęgnacja skóry, aby nie zaszkodzić sobie nanosząc bakterie mogące wywołać stan zapalny. Kosmetyk powinien działać łagodząco i – w miarę możliwości – przyspieszać i ułatwiać gojenie.
Kosmetyki drogeryjne: jedni je chwalą, inni stanowczo unikają. W gąszczu kolorowych pudełek opatrzonych zapewnieniami o niezwykłych zaletach znajdującego się wewnątrz produktu można się zgubić. Można też dać się nabrać na czcze zapewnienia producentów, bo niekiedy zdarza się, że substancje o reklamowanych jako wręcz magiczne właściwościach w składzie owszem są, ale… w śladowych ilościach.