Uwielbiam eksperymentować z nowościami! Tym razem nie oparłam się sprawdzeniu naklejek na paznokcie Sephora Nail Patch Art.
Wydawało mi się to świetnym pomysłem, bo od kilku sezonów kolorowe wzorki na paznokciach to modowy numer jeden, a ja do odręcznego malowania takich mini dzieł sztuki talentu nie mam za grosz ;(
Wybór naklejek jest bardzo duży, więc w Sephorze spędziłam kilkanaście długich minut 😉 i zdecydowałam się na marynarski, wakacyjny wzór. Cenowo określiłabym, że nie jest to mała inwestycja, jak na taki gadżet, ale cóż – spróbować warto 😉
W opakowaniu jest instrukcja obsługi w języku polskim, co jest zdecydowanym plusem.
Według tej instrukcji nakładanie naklejek na paznokcie, to przysłowiowa bułka z masłem, ale…
najpierw okazało się, że możliwość przesuwania naklejki po paznokciu, to tylko teoria, a zaraz potem, że mam zbyt wąską i wygiętą płytkę paznokciową, żeby idealnie dopasować wzór.
Nie zrażona przystąpiłam do testowania. Musiałam jednak wezwać na pomoc przyjaciółkę, gdyż przy moich wspomnianych wcześniej zdolnościach naklejenie naklejek na paznokcie prawej ręki okazało się prawdziwym wyzwaniem.
Wyglądają bardzo efektownie, jednak wymagają precyzji i cierpliwości. Moim zdaniem najlepiej sprawdziłyby się na żelowych paznokciach, bo te z natury są pełniejsze i łatwiej do nich dopasować naklejki.
W kwestii trwałości pewnie byłoby lepiej, gdyby były idealnie dopasowane, bez drobnych załamań, jednak mi już na drugi dzień lekko się pościerały na końcach- może za dużo piszę na komputerze 😉
Podsumowując: Nie zastąpią one lakieru do paznokci, ale polecam jako pomysł przed jakimś wyjściem lub imprezą – efekt murowany! Ale nie na długo (jeszcze napiszę, ile czasu utrzymały mi się na paznokciach i jak się zmywały).
0 Comments